Dzień dziesiąty:
Noce i poranki są mocno, nawet bardzo mocno wilgotne, gdy się rano pakuję to namiot składam mokry a śpiwór lekko napity, gdy się układam w nim na noc to go dosuszam, a on i tak rano nabierze wilgoci😕 Dziś pogoda wilgotna i pochmurno. Jechało się dobrze, jakbym przejechał przez trzy różne krainy; wystartowałem o świcie z krainy jezior, następnie trafiłem w górzysty niczym bieszczadzki las a na koniec wiłem się żuławskimi łąkami by dojechać do morza. Tereny te żyją ze ścinki drzew, składy, wiele aut załadowanych drewnem które mnie mijały. Takie trochę odludzie zaczynam doświadczać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz